środa, 26 września 2012

2. owsianka w słoiku



Owsianka, na którą czekam cały miesiąc delikatnego, codziennego wyjadywania masło orzechowego prosto ze słoika. Zawsze irytuje mnie pytanie "z czym ty zjadasz to masło, przecież to takie tłuste!" prawie na równi z pytaniem "czy wybrałaś już specjalizację?" Dzisiaj sposób podpatrzony u Canette, pierwszego bloga na którego wchodzę po otwarciu oczu. Owsianka, która podbiła moje serce na amen ;)


1/2 szkl wody + 1/2 szkl mleka - gotujemy. Gdy zawrze, dorzucamy 3 łyżki płatków owsianych (górskich) i miodu na czubek łyżki (moim zdaniem dokarmiam tym bardziej duszę niż język, no bo przecież wiem że tam jest coś słodkiego). Wczoraj uświadomiono mnie, że jeśli po 4 minutach gotowania moje płatki są jeszcze półsurowe, to zamiast jeść surową owsiankę, mogłabym ją po prostu gotować dłużej. Człowiek niby taki mądry, a tu...
Podajemy w słoiku po maśle orzechowym, gdzie pozostałości w całości i bezapelacyjnie apetycznie rozpuszczają się w naszej owsiance.  Na wierzch dorzucamy garść pokrojonej nektarynki - zbytek łaski.


3 komentarze:

  1. Ideał ^^ Te pytania też mnie irytują, a to o maśle to już szczyt głupoty ludzi bez wiedzy o zdrowym odżywianiu i basta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam owsiankę w słoiku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda świetnie. A masło orzechowe to samo zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń